N1014
Pracownik Zarządu Portu w Gdyni, uczestnik strajków 1970 r., wiceprzewodniczący Komitetu Strajkowego, działacz opozycji PRL represjonowany przez służby, na emigracji w USA.
Jest grudniowa noc roku 1970. Do domu związkowego Portu Gdynia, gdzie odbywa się narada Komitetu Strajkowego, wpadają uzbrojeni w pałki milicjanci i ORMO-wcy. Włodzimierz Ilnicki próbuje rozmawiać, pokazuje podpisany przez przewodniczącego miejskiej Rady Narodowej dokument i tłumaczy funkcjonariuszom, że spotkanie jest legalne. W odpowiedzi na jego głowę spadają ciosy pałek, funkcjonariusze wykręcają mu ręce i skuwają kajdankami. Podobny los czeka jego kolegów z Komitetu Strajkowego. Przedstawiciele strajkujących zostają wyprowadzeni na zewnątrz, przepuszczeni „ścieżką zdrowia” do podstawionych „suk” i przewiezieni do aresztu w Wejherowie. Zmaltretowany, pobity, zmęczony i przybity psychicznie Włodzimierz próbuje chwilę odpocząć opierając się o ścianę, ale słyszy tylko ryk wściekłości klawisza, że mu nie wolno. Dopiero po kilku dniach od zatrzymania, jeden z aresztantów znajduje strzęp gazety i Włodzimierz dowiaduje się szczegółów wydarzeń grudniowych na Wybrzeżu – że była strzelanina i zginęli ludzie. Te tragiczne informacje bardzo oddziaływają na jego psychikę. Wyobraża sobie, że on też może być w pewien sposób odpowiedzialny za zaistniałą sytuację, w której komuniści wzięli krwawy odwet na protestujących Polakach.