N0103
Działacz opozycji antykomunistycznej w latach osiemdziesiątych, publicysta, ekspert ds. służb specjalnych.
Jest połowa lat osiemdziesiątych. Młodzi ludzie, na ogół studenci warszawskich uczelni skupieni w Grupach Oporu Solidarni, za pomocą mobilnych nadajników radiowych tzw. „bert” emitują na falach telewizji państwowej komunikaty podziemnego Radia „Solidarność”. Godzina emisji – 19.30 – nie jest przypadkowa. Wtedy właśnie nadawany jest czołowy program propagandowy władz, „Dziennik Telewizyjny”. Z prywatnych mieszkań, udostępnianych przez wspierających opozycję mieszkańców Warszawy, płyną na okolice komunikaty zagłuszające partyjny przekaz. Na zakończenie każdej audycji pojawia się prośba do słuchających o miganie światłami w mieszkaniach, co ma być swego rodzaju informacją zwrotną, do jak wielu osób dociera przekaz. Z okien wieżowców na warszawskim Mokotowie Piotr Woyciechowski i jego koledzy mogą zobaczyć widowiskowy osiedlowy pokaz świetlny. „I to dawało bardzo wielką satysfakcję, a z drugiej strony frustrację ze strony Służby Bezpieczeństwa, która potem szalała i próbowała zidentyfikować źródło tego nadawania” – powie po latach. Poprzez kontakty z podziemną „Solidarnością”, na zaproszenie jej przedstawicieli, rozszerzają akcję na inne miasta Polski: Stalową Wolę, Świdnik, Bytom, Katowice…